niedziela, 10 listopada 2013
Część 30
- Trish pokażesz nam pokoje? - zapytałam. Pokiwała głową. Weszłyśmy schodami , na górę.
- Tu. - wskazała na drzwi. - Oraz 2 następne to pokoje gościnne. Musicie się sami jakoś rozłożyć. Ja pójdę zrobić kolację.
- Ok. - przytaknęłam. Weszłam do pierwszego pomieszczenia. Dwuosobowe łóżko. W następnym tak samo , a w trzecim dwa łóżka pojedyncze i kanapa. Zmieścimy się spokojnie. Zeszłam do salonu, gdzie chłopcy oglądali horror.
- Kto śpi ze mną? - zapytałam. Wszyscy podnieśli ręce do góry.
- Może......Zayn? - zachichotałam. - Żartuje. Nialler , pierwsze drzwi na lewo.
- Spoko. - pokiwał głową, całując mnie w czoło.
Udałam się do kuchni. Dziewczyna siedziała na krześle, wpatrując się w okno.
- Co się stało? - spytałam, siadając obok niej.
- Myślę o siostrze. - łza poleciała po jej policzku. - Zawsze miałam jej dość. A teraz nie mogę pogodzić się z tym , że odejdzie.
Do pomieszczenia wszedł Frugo (husky) . Położył łeb na kolanach właścicielki. Pogłaskała go po głowie mówiąc :
- Jestem zmęczona. Czujcie się jak u siebie. Muszę to wszystko poukładać.
Wyszła ,a za nią Husky. Westchnęłam, kładąc czoło na blat. Wiem co czuje. Ona straci siostrę. Ja straciłam rodziców.......
NASTĘPNEGO DNIA - 8.00
Obudziłam się , przez promienie słoneczne. Przymknęłam oczy , próbując rozbudzić swoje myśli. Zdjęłam z siebie lepkie ręce Horana i udałam się do łazienki. Przebrałam się w czysty komplet , poprawiając włosy. Zeszłam na dół. Wszyscy domownicy spali. No może oprócz Frugo i Fifi. Nasypałam psią karmę do ich misek, dając także wodę w drugich. Zajrzałam do lodówki. Nie świeciła pustkami. Wręcz przeciwnie. Była calutka zapełniona. Wyciągnęłam potrzebne składniki do zrobienia tostów francuskich z pomarańczą. Zrobiłam 3 talerze dla domowników. Zjadłam z 4 tosty , resztę zostawiając na blacie. Spojrzałam na zegarek. Godzina 9 a oni nadal śpią. Trudno. Może wyjdę z psami. Złapałam smycze, zakładając obroże psiakom. Przyczepiłam smycze, wychodząc z mieszkania. Uprzednio jeszcze zostawiłam wiadomość na lodówce. Po 20 minutowym krążeniu znalazłam wreszcie park. Było on zapełniony zwierzętami. Gdzieniegdzie nawet jelenie próbowały wyjść z zarośli. Przecież to Norwegia. Tutaj wszystko jest możliwe. Po spacerowałam , uważnie przyglądając się otaczającym mnie roślinom. Tutaj jest pięknie. Tak........kolorowo. Czy ja coś brałam? Huh. Mam nadzieję.
2 GODZINY PÓŹNIEJ
Otworzyłam drzwi , spuszczając ze smyczy husky. Rozbiegły się po domu. Niespodziewanie w progu pojawiła się Trish.
- Jesteś. - przytuliła mnie. - Nawet nie wiesz jak się martwiłam.
- Dlaczego? - zaśmiałam się.
- Nie znasz miasta i w ogóle. - zmieszała się. - Cokolwiek. Nie zdejmuj butów. Chłopcy! Wychodzimy.
- Gdzie?
- Do szpitala. - uśmiechnęła się sztucznie. - Przecież dzisiaj musicie wylecieć. Macie koncert.
- Ach no tak. - walnęłam się w czoło. - Zapomniałam. To chodźmy.
Wyszliśmy z mieszkania , kierując się do przystanka autobusowego. Usiedliśmy czekając na bus. W między czasie niektóre dziewczyny podchodziły do nas prosząc o autograf. Zapakowaliśmy się do pojazdu. 30 minut później byliśmy pod budynkiem.
- Idziemy. - ponagliłam tych idiotów. Niall ucałował moją dłoń, łącząc ze swoją. Kiedy dotarliśmy pod salę, wyszło z niej małżeństwo.
- Mamo! Tato! - krzyknęła Trish. - Patrzcie kogo przyprowadziłam.
- Czy to wasi idole córciu? - kobieta zdjęła okulary, przecierając oczy. - Jak ich tutaj sprowadziłaś?
- Ma się swoje sposoby. - puściła mi oczko. Zachichotałam pod nosem.
- Jestem Alex Foxyer. - przedstawiłam się. - Miło mi państwa poznać. Jak się Maya czuje?
- Niezbyt dobrze. - westchnął mężczyzna. - Miała dzisiaj atak.
- Współczuje. - spuściłam głowę. - Wiem jak to jest. Ja straciłam rodziców.
- Możemy do niej wejść? - zapytał Liam.
- Tak, tak. - pokiwała głową. - Proszę.
Weszłam z Trish pierwsza.
- Hej May. - ucałowałam jej głowę.
- Zobacz. - pokazała mi na laptopie moje zdjęcie. - Dziwię się dlaczego wszyscy utrzymują ciebie na dystans. Jesteś śliczna.
- Przesadzasz. - zarumieniłam się. - Tak By the Way ktoś do ciebie.
W tej chwili do sali wpadli chłopcy.
- Aaaaaa!!!!! - wrzasnęła. - One Direction!
- Siema Maya. - Louis pocałował dziewczynę w policzek. - Co u Ciebie?
- Jestem prze szczęśliwa ! - wykrzyknęła. - Spełniło się moje marzenie!
- Jakie? - Tommo zdziwił się.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Co za idiota.......
CDN.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku chciałabym podziękować za komentarze :) Jak zwykle :P Liczę na nowe i #31 niedługo powinien być :D
RiDa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kooocham <3
OdpowiedzUsuńHahaha Tommo rozwala system!! Cudowny czekam na next xx
OdpowiedzUsuńHahaha
OdpowiedzUsuńCo za idiota :) Świetne czekam na kolejną cześć :)
OdpowiedzUsuńhahhahah.. Meeega rozdział .:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
Mogłabyś wejść na bloga thewayyoulielove.blogspot.com i skomentować :)
Byłabym wdzięczna :*