poniedziałek, 29 lipca 2013

Część 14

OCZAMI ALEX

Dzwonek telefonu wyrwał mnie ze snu. Po omacku wyszukałam urządzenie  i rozłączyłam połączenie. I tak 5 razy.
- Niall..... - mruknęłam kładąc głowę na gołym torsie chłopaka.
- Hm?
- Wyłącz ten cholerny telefon.
Irlandczyk podniósł się na łokciach , tym samym przytrzymując mnie abym nie zsunęła się z jego piersi. Wyjął baterię z  I-phone i położył go na szafce.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. - ucałował mnie w czubek głowy. Przysunął moje gołe ciało do swojego. Dało się wyczuć narastającą erekcję blondyna.
- Czuję go. - zaśmiałam się zamykając oczy. - Nie musisz mnie tak przyciskać.
- Ale chce . - uśmiechnął się szeroko.
- Jesteś niewyżyty seksualnie. - rzekłam wstając. Usłyszałam jęk z ust Niallera.
- Co? - obróciłam głowę.
- Podniecasz mnie. To nic ważnego. - machnął ręką. Zachichotałam pod nosem. Wybrałam ciuchy w które zamierzałam się ubrać. Weszłam do łazienki. Położyłam strój na pralce , po czym weszłam pod prysznic. Chwile po tym Horan stał obok mnie. Umyliśmy wzajemnie nasze ciała. Ubraliśmy się, oraz zeszliśmy do kuchni.
- Dzisiaj ja robię śniadanie. - oświadczyłam.
- A mogę wiedzieć co? - spytał głodomór siadając na blacie.
Zamyśliłam się. Zajrzałam do lodówki i zaproponowałam :
- Jajecznica z suszonymi pomidorami i miętą oraz na deser....... drożdżówki z kremem i rodzynkami .
- Aż mi ślinka cieknie. - rozmarzył się. -  Nie wiedziałem , że umiesz robić takie rzeczy.
- Jestem leniem i tyle. - wzruszyłam ramionami. Po 30 minutach posiłek był gotowy, a bułeczki leżały w piekarniku.
- Jakie to pyszne!! Jesteś chodzącym ideałem.
- Nie no co ty! - zarechotałam. Zabrałam puste talerze wkładając je do zmywarki. Wyciągnęłam drożdżówki.
- Tak! - oburzył się. - Jesteś gwiazdą , masz talent kulinarny, razisz zajebistością, urodą nie grzeszysz i.....jesteś świetna w łóżku.
- Nie sądzę. - pokręciłam głową , podając chłopakowi deser.
- Ta?! Wiesz to JA  ledwo co chodzę , tak mocno mnie ujeżdżałaś. - mruknął zadowolony z ostatniej wypowiedzi.
- Ma się to we krwi. - wyszczerzyłam zęby. - Co robimy?
- W sumie to możemy pojechać do reszty. Zobaczymy jak się bawią . - orzekł. Spakowaliśmy , swoje rzeczy , po czym pojechaliśmy na lotnisko. O dziwo nie było fanów. Oddaliśmy bagaże i usiedliśmy czekając na nasz samolot.
- Idę do ubikacji. - Horan wstał,  kierując siew stronę łazienek.
- Alex? Mogę autograf? - spytała dziewczyna siadając po mojej lewej stronie.
- Jasne. - uśmiechnęłam się. Podpisałam się w notatniku nastolatki. -Directionerka?
- I Fox. - powiedziała dumnie. - Niall idzie. To ja się zmywam.
- Nie. - zatrzymałam ją. Wyciągnęłam zeszycik z jej torby. Gdy blondyn usadowił swoje 4 litery, podałam mu kartkę i długopis.
- Autograf. - wyprzedziłam go. Napisał i oddał własność dziewczyny. Zanim odeszła spytałam :
- Jak masz na imię?
- Rosalie. - odpowiedziała. - Ale wolę Rose.
- Da swój telefon. - poprosiłam. Horan siedział bacznie obserwując moje ruchy. Zapisałam swój numer w kontaktach Rose. Dryndnęłam do siebie , chcąc wiedzieć jaki jest telefon nastolatki. Oddałam jej BlackBerry. Podziękowała i odeszła.
- Dla każdego fana jesteś tak miła? - zapytał.
- Dla tych normalnych. - określiłam. - Ale nie daje im swojego numeru. Bynajmniej zawsze proszę o nazwy TT.
- To dlaczego ona do.... - zaczął.
- Zobaczę czy spodoba się Harremu. - zarechotałam. - Zostanę swatką.

8 GODZIN PÓŹNIEJ - SYDNEY


- Poproszę na Welrt Street 5. - oświadczyłam. Taxi ruszyło z pod lotniska w określonym kierunku. Już po 30 minutach byliśmy pod moim rodzinnym domem.
 Kiedy mieliśmy wchodzić na posesję , coś mi się przypomniało.
- Niall ,psy. - rzekłam rozglądając się na boki. Chwile potem przy furtce stały dwa owczarki australijskie.
- To Larry. - wskazałam na ciemnej karnacji psa. - A to jest Nou.
- Larry? Serio? - zaśmiał się chłopak.
- Mój jest Nou. - uśmiechnęłam się do psiaka. - Lily ma obsesję na punkcie Hazzy. Stąd imię.
Wzięliśmy walizki i weszliśmy przez taras. W salonie siedział Liam z Zaynem i Nathanem.
- Siema. - przywitał się mój chłopak. Odwrócili głowy w ekspresowym tempie. Wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia. Pomachałam do nich paluszkami.
-LEX!!! - usłyszałam krzyk. Zaraz po nim leżałam na ziemi przygnieciona moją siostrą. Przytuliłam ją i ucałowałam w policzek. Podniosła się i sama mi pomogła.
- Siemka Claudia. - w progu stanął Nathan. Zmierzyłam go morderczym wzrokiem. Rzuciłam krótkie "cześć" i przywitałam się z resztą. Niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha.
J - Halo?
R - Eeeee to ja Rose z lotniska.
J  - Siemka Rosalie! Co tam u ciebie? Jesteś w Londynie?
R - Jestem w Sydney. Jutro mam samolot do Londynu. Dziękuję. Mam się dobrze.
J - Jesteś spięta. Czuję to. Spokojnie Rose. Traktuj mnie jak koleżankę.
R - A mogę?
J - Jasne że tak! Może chciałabyś do nas wpaść?
R - A gdzie mieszkasz?
J -  Na Welrt Street 5.
R - Będę za 10 minut.
J - Ok. Nie ma sprawy.
R - To..... do zobaczenia.
J - Pa!
Zakończyłam połączenie. Usiadłam na kolanach blondyna i powiedziałam :
- Nasza fanka będzie u nas za 10 minut. Harry szykuj się.
- Dlaczego ja? - podniósł brew.
- Bo ja specjalnie ją zaprosiłam. - usta rozpostarły mi się w szerokim uśmiechu.
- Ładna? - zapytał.
- Nawet bardzo. - spojrzałam na niego z ukosa. Harold zerwał się z fotela pędząc na górę. W moich uszach zabrzęczał tylko śmiech reszty.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest 14!!! Może być? Liczę na komentarze :P Czy Rose ma być z Harrym? Decyzja należy do was :D


* Rosalie  "Rose" Bredfay
* 17 lat.
* Fox i Directioner.
* Singielka.
* Mieszka w Londynie.
* Jest niezależna. Rodzice się nią nie interesują.


3 komentarze:

  1. świetnie piszesz! naprawdę masz talent! *-* Chcę być informowana ;3
    zapraszam do czytania opowiadania mojego autorstwa --> http://forever-hyhy.blogspot.com/
    pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne kochana czekam na następna część:p

    OdpowiedzUsuń
  3. co tu wgl pisać świetne jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń